To jeden z wielu opisów wysp. Z Diane rozstaliśmy się po Agnes Water- wróciła do Sydney i następnego dnia do Francji. Ja z 'moimi włochami' zdecydowaliśmy się na 3 dniowy rejs z nurkowaniem.
Podczas naszego rejsu widziałam wiele niesamowitych rzeczy- wieloryby, wiele kolorowych ryb, delfiny, płaszczki i żółwie :)
Miałam tez okazje podziwiać jedną z najpiękniejszych plaż jakie widziałam : Whitehaven. A widziałam sporo więc mam w czym porównywać - mogłabym tam stać i podziwiać ten piękny widok!!!
Zdjęcia które mam nie oddają tego piękna - po prostu trzeba się tam wybrać i samemu zobaczyć - WARTO !!!
"Whitehaven z 7 km odcinkiem białego piasku i krystalicznie czystej wody; Sama plaża Whitsunday jest chyba najczęściej obfotografowywaną połacią
piasku w Australii. W pobliżu oferowane są atrakcje, które nie pozwalają
nam zapomnieć, na jakim kontynencie jesteśmy."
Tu polskie smaki:)
Jedna z 3 polskich wódek które z sobą przywiozłam. Orzech laskowy dostał się mojego managerowi na koniec mojej pracy, a żubrówka pojedzie ze mną do Azji (?!).
Przykład nieodpowiedzialnego nurkowania: kwalifikowany płetwonurek, zanurkował za szybko i nie wyrównał ciśnienia- nie odblokował sobie uszu. Oprócz bólu głowy, plucia krwią i takich oczu nic 'większego' mu się nie stało.
Pływanie z żółwiami to była druga moja ulubiona rzecz podczas rejsu.
Żółwi widzieliśmy kilka- jedne odpłynęły na widok nas, inne w ogóle nie zwracały na nas uwagi.
Cudne są.
W ostatni dzień wiatr nam sprzyjał i mieliśmy okazje płynąć pod żaglami:) Jakby nie było nasze Apollo w latach swojej świetność, że nie dość, że brało udział w wyścigach Sydney- Hobart to jeszcze wygrało 2-3 razy owe wyścigi :) Nasza ekipa nie była tak świetna jak na Fraser ale spotkaliśmy kilka osób w Cairns z tego rejsu i nawet nieźle pobawiliśmy się.
Nasze 'after party' po rejsie już na stałym lądzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz