poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Pierwsza objazdówka :)

12 dni temu wróciłam z swojej pierwszej objazdówki :)
Wrażenia pozytywne, sytuacje były różne, towarzystwo- nie mam na co narzekać ;)
Wyruszyliśmy z Melbourne- naszą trasę zaczęliśmy od drugiej strony niż plan początkowy zakładał- od Parku Narodowego Grampiany. Pasmo górskie znajdujące się w stanie Victoria. Piękne widoki na miejscu i po drodze do- przyzwyczaiłam się do oceanu, plaży a tutaj łąki, pola i lasy:)
Na miejscu niestety okazało się, że w związku z pożarem który miał miejsce w styczniu część parku jest zamknięta ;/ tak więc wszystkich atrakcji nie zobaczyliśmy- udało nam się zobaczyć pierwszego kangura-na wolności i kilka punktów widokowych.
Spaliśmy w miejscowości Dimboola- miasto czy też pozostałości miasta po gorączce złota.
Nasz 'hotel' lata swojej świetności miał za sobą - Raphaelowi skojarzył się z akcją jakiegoś horroru- nie wiem dlaczego ale stwierdził, że po noc w nim przeżyje tylko ja. Przeżyliśmy wszyscy :)

Niespodzianka na drodze :)
W następny dzień( przejechane mniej więcej 800km), dotarliśmy do Barossa Valley - winna dolina :)
Zdążyliśmy się wybrać do jednej winnicy -Elderton.
Spróbowaliśmy kilku win - rozochociłam się z Sara-
 dziewczyna zna się na winach i przygotowałyśmy sobie wieczór z winem i serami :)

Rafael jak się okazało nie był zainteresowany winami- znalazł się kierowca na następny dzień :)

Na 'couchserfingu' kiedy wystawiłam ogłoszenie o planowanej podróży odezwał się do mnie Andrew. Zaoferował nocleg u siebie w Barossa Valley. Nie brałam tego na samym początku pod uwagę a później zmieniłam zdanie. Bardzo dobrze, jak się okazało :)
Andrew, niczego sobie Australijczyk z polskimi korzeniami, nie dość, że nam zapewnił nocleg na jedną noc, to jeszcze podpowiedział, co zobaczyć, pokazał nam jak się zbiera winogrona - okazało, że się, produkuje własne wina "Atze" :)


Później degustacja win w winiarniach :
- Seppeltsfield (ja i Sara zdecydowałyśmy się na wycieczkę
po winiarni- poznanie historii i sposobu wyrabiani win; byliśmy
 też w ich piwnicach gdzie trzymają 100letnie beczki z porto),
 polecam odwiedzić tą winiarnię :)
- Whistler
- Kalleske
- Langmeil
- Peter Lehman - bardzo dobre wina:)

Dzięki jakieś ogólnej wiedzy na temat win i
'profesjonalnym' słownictwie zostaliśmy
potraktowani poważnie a nie jak osoby które szukają wina za darmo. Poszerzyliśmy na pewno naszą widzę na temat wina :) tego jak się go produkuje, jakie są rodzaje itd.
Nowym hitem: niestety my nie miałyśmy okazji spróbować było wino 'organiczne' pomarańczowe - wysprzedane.





Około 250km od Sydney jest inne winna dolina- Hunter Valley- bardzo chętnie się wybiorę :)


















Następnego dnia jeszcze jedna winnica i Adelaide.
Po drodze lokalna atrakcja : 'whispering wall'. Zapora gdzie stając na jednym krańcu, szeptając- 140m dalej, na drugim krańcu -słychać Cię bez problemu :)

O Adelaide słyszeliśmy różne opinie- my spędziliśmy tam raptem pół dnia- 2 dni to max, które byśmy tam ewentualnie spędzili. Studenckie miasto; zabudowa różna- stare, charakterystyczne budynki, przeplatane z biurowcami; przemieszczaliśmy się bezpłatnym busem i tak objechaliśmy całe Adelaide.
Spaliśmy w Port Adelide- przed wyjazdem spacerek po okolicy i w drogę ku wybrzeżu.
5dni zatrzymaliśmy się w Port MacDonnell, czuć było jesień w powietrzu. Ja i Raphael wstaliśmy na piękny wschód słońca. Pogoda nas już nie rozpieszczała- z rana było około 15st.;/  trochę mnie 30st.upały rozpieściły :)





 Później tego samego dnia byliśmy w jaskinie księżnej Margaret (Princess Margaret Rose Cave).

wybrzeże i okolice Cape Nelson
I oczywiście Great Ocean Road z '12 Apostołami'.  Pierwsza nazwa 'Dwunastu Apostołów brzmiała Maciora i świnki (ang. The sow and piglets), ale uznano, że nie jest ona wystarczająco majestatyczna; 2009 roku zawaliła się kolejna kolumna, pozostawiając siedem stojących kolumn'.

My i pozostałości '12 Apostołów'
Johanna Beach
W ostatni dzień- kiedy mieliśmy jeszcze auto byliśmy w  'Great Otway' parku narodowym.
 



Podczas naszego wyjazdu widzieliśmy różną zwierzynę:
kangury, strusie emu, żółwia, papugi i misie koala. Czy też 'niemisie', bo torbacze - które są takie słodkie :)
Obecnie objęte ochroną prawie w całej Australii. Choć to szkodniki i lokalnie ludzie nie cieszą się ich obecnością. Koala żywią się liśćmi eukaliptusa i zazwyczaj zjadają 'całe' drzewo które później umiera;/
z jednej strony są pod ochroną a z innej kilka lat temu mieli z nimi problem, bo było ich tak dużo, że nie wiedzieli co robić.
Ludzie zakładają plastikowe obręcze, które uniemożliwiają koalą wspinanie się na drzewa.
Niemisie jednak potrafią skakać do 2m.
Nie tylko ja podzielam zdanie, że są takie słodkie o_O ;)
Poniżej ogólny zarys-mapka miejsc w które planowaliśmy się wybrać-około 2200km przejechane- ja główny kierowca 3/4 trasy przejechałam:) na opis Melbourne zostawiam sobie nowy post.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz