wtorek, 16 grudnia 2014

Singapur cz.1

Trochę mi zajęło zabranie się za to. Prawda jest taka,że dalej wspominam Australię i ciepłe słońce Azji.
I jeszcze tyle rzeczy mi się przypomniało o których chciałam napisać !
Przyznaję też, że też chwilę zajęła mi aklimatyzacja 'po mojej myśli'.

Singapur- skąd pomysł?! Kiedy myślałam o Azji nic mnie do niej nie ciągnęło. Później zobaczyłam przepiękne zdjęcia z Tajlandii-plaża,woda. Japonia też mnie ciekawiła a Singapur to była jedna z dwóch dróg do Tokio. Było jeszcze Kuala Lumpur ale o Malezji myślałam na dłużej i późniejszej części mojej podróży.
W Singapurze spędziłam 3 dni. Bardzo ciekawe dni. Na świeżo po 9miesiącach w NIESAMOWITEJ  Australii !!! Mój australijski numer na który liczyłam odmówił współpracy już na lotnisku. Wzięłam to na spokojnie. Próbowałam się połączyć z netem z mojego iPhona- nic z tego. Na szczęście znalazłam komputery do dyspozycji pasażerów i poszukałam jakiś hosteli na hostelworld.com. Pospisywałam co miałam, zrobiłam zdjęcia wskazówek i ruszyłam. Krótka wzmianka-miałam spać u kogoś z ramienia couchsurfing.com ale 'Gavin' wycofał się na 2-3 dni przed, a ja już nie znalazła nikogo innego -nie pozostało mi nic innego jak znaleźć jakieś inne tanie miejsce do spania.
Na wszystkich przystankach metra z których później tez korzystałam-była nienaganna czystka, klimatyzacja. Ba nawet jedząc raz jabłko-byłam bardzo głodna, podszedł do mnie pan z obsługi i powiedział, że nie wolno jeść i , że jest mandacik za takie coś -dostałam pierwsze ostrzeżenie.
Metro w Singapurze to jeden długi wagon bez przedziałów, a w nim miejsca i przypomnienie o tym by ustępować miejsca kobietą, starszym itd. Siedzenia te były zawsze kolorowo odznaczone- bardzo fajna inicjatywa i pomysł- nie zauważyłam by kiedykolwiek siedział na nich ktoś inny, niż osoba dla której był on przeznaczony. 


Około 23 dojechałam na przystanek metra gdzie, niedaleko miał się znajdować mój hostel.Wtedy jeszcze bez mapy, zapytałam przechodnia o jakieś wskazówki. Młody anglik był tak sympatyczny, że podprowadził mnie pod mój hostel i pomógł mi z jednym z moich bagaży.
Wylądowałam w 'Little red dot'-schludny,mały hostel;z psującymi sie drzwiami pod prysznic ale z klimą w pokojach;10min spacerkiem od stacji metra. Jak zobaczyłam te butelki po polskich wódkach to wiedziałam, że dobrze trafiłam !!!

Trochę zmęczona napisałam najbliższym, że doleciałam itd. i padłam- z rana zwiedzanie miasta.
Obudziłam się około 9, zjadłam śniadanie(które było w cenie:płatki, tost, dżem, masło mleko, kawa, herbata) i ruszyłam. Duchota niesamowita- w Sydney było około 18st jak wyjeżdżałam- 3tydzień wiosny :> a tutaj 28-30st."Singapur jest jednym z 20 najmniejszych krajów świata, mniejszym od Nowego Jorku. Temperatura jest stała przez cały rok – w granicach 27 stopni C. Zamiast pór roku występuje pora mokra oraz sucha. Singapur to drugie najbardziej zaludnione państwo na świecie, skupiające około 5 milionów mieszkańców, gdzie 90% populacji żyje w drapaczach chmur. Guma do żucia jest tu zakazana. Nieodpowiednie zachowanie karane grzywną a nawet i chłostą!"
Dojechałam do centrum-metro jest sprawne i tanie. Bo o Singapurze jak się myśli to jakie skojarzenie się nasuwają ?! Miasto kar i restrykcji. Na lokalnych stoiskach z pamiątkami można kupić koszulki i pocztówki z ilustracjami rzuconego niedopałka papierosa czy puszki, BA gumy do żucia -przekreślonych z napisami 500$. Jak jest naprawdę- widziałam pana rzucającego końcówkę papierosa w samym centrum i jakoś nikt mu nie zwrócił uwagi- może mu się upiekło ?!
Bo Singapur to drogie miasto- lampka wina 26$ ale transport miejski i jedzenie -tanie i dobre.
Po podróży klimatyzowanym metrem gdzie na ma drzwi w środku i osobnych wagonów dotarłam do centrum , zobaczyłam jakąś katedrę- nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia, wybrałam się do muzeum. Weszłam za 4$ jeszcze na moją australijską kartę studencką.Wystawa ciekawa- o różnej tematyce kulturalno-azjatyckiej ze specjalną wystawą o porcelanie- w Singapurze nie było co innego robić jak chodzić po tego typu budynkach czy innych atrakcjach które może zaoferować miasto podróżującej samej dziewczynie o_O no al nic- co moje to moje- muzeum było ciekawe polecam:)

 

Później skierowałam się na marine i jej cudo budownicze-'3kolumny i łódź jak dach'. Tak mi w Australii opisał to znajomy Niemiec. Czy bym się z tym zgodziła? Sama nie wiem-sami oceńcie :>
Marina Bay Sands w Singapurze to luksusowy hotel, który mieści się w trzech szklanych 55 piętrowych wieżowcach, zwieńczony dachem, który z daleka przypomina statek.
Znajduje się tu jedno z największych na świecie kasyn i gigantyczne centrum handlowym w podziemiach z markami największych projektantów mody tego świata.
Każdy kraj ma swój znak rozpoznawczy.
Cały kompleks jest bardzo nowym 'dziełem' -został oddany do użytku ~ 2010roku. Noclegi to kwestia około 2000zł. Niewątpliwą atrakcją jest znajdujący się na 55 piętrze basen. Ma on 146 metrów długości i dostęp do niego mają jedynie goście hotelu. Osoby nie zatrzymujące się w hotelu mogą po zakupie biletu skorzystać z platformy widokowej znajdującej się w wysuniętej części dachu( bilet to 20SGD). Oprócz basenu na tarasie znajdują się jeszcze restauracja, platforma widokowa i ogród.
Ciekawostką  jest kasyno które nie jest on dla miejscowych (są zakazy czy wyższe wejściówki) a bardziej skierowany jest dla bogatych obcokrajowców- jednorazowy wstęp to kwota 100SGD. ( więcej informacji - już czytałam po powrocie http://www.loswiaheros.pl/singapur/385-marina-bay-sands )
Oczywiście nie moje zdjęcie ale jest bardzo efektywne
Tutaj z perspektywy lwa który jest symbolem Singapuru - singa-lew, pura-miasto
To chyba jedno z bardziej turystycznych miejsc tego miasta.






















Po zdjęciach skierowałam się do Chinatown. Tam przeszłam się po uliczkach- jak to w takim miejscu- pełno kramów z pamiątkami (ja nabyłam t-shirt, magnesiki, długopisy, pałeczki do sushi z moim chińskim znakiem zodiakalnym). Rzeczy było do wyboru do koloru w przystępnej cenie :) Odwiedziłam również  Buddha Tooth Relic (Buddha zębu relikwii?), gdzie znajdowało się około 100 małych lub dużych posągów różnych Buddha.
Chyba mój ulubiony - Buddha z tysiącem dłoni.

Później spacerkiem na jakieś jedzonko- i do ogrodów - Gardens by the bay
, które wygrały w światowym festiwalu architektonicznym w 2012r. Czy zasłużenie?! Sami zobaczcie :
Ja byłam zachwycona. Wieczorem robią dwa 15minutowe show z muzyka podczas którego zmienia się muzyka i światło. Warto się na to wybrać!!!
Pomyśleć, że kilkadziesiąt lat temu to była jeszcze zatoka- została ona zasypana i przekształcona w takie piękne miejsce- Singapur się powiększa terytorialnie.
" Gardens by the Bay to kompleks ogrodowy o powierzchni 101 hektarów, który składa się z trzech części: Bay South, Bay East i Bay Central. Prawdziwa przyroda miesza się tu z olbrzymimi konstrukcjami ze stali i betonu.
Na terenie znajdują się dwie ogromne szklarnie z ponad 220 tysiącami gatunkami roślin pochodzącymi z różnych zakątków świata i stref klimatycznych, a także park, którego ozdobą są 50-metrowe Supertrees. To konstrukcje przypominające drzewa porośnięte różnorodnymi roślinami z całego świata. Tworzą nie tylko pionowe ogrody, ale mają ekologiczne zadanie - dostarczają deszczówkę do całego parku, a także pobierają i przetwarzają energię słoneczną, która wykorzystywana jest na potrzeby parku, w tym do iluminacji świetlnych." http://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/futurystyczne-ogrody-w-singapurze-oto-najlepszy-budynek-swiata,280890.html
Ja wczytywałam się w te wszystkie rzeczy po powrocie- przewodnika nie miałam z sobą żadnego-szkoda mi było nosić. Zawsze odwiedzałam jakieś punkty turystyczne, zbierałam mapki i dowiadywałam się więcej o atrakcjach które mnie interesowały czy innych ciekawostkach !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz