sobota, 1 listopada 2014

Ko Tao - mały raj na ziemi

W końcu mam dłuższą chwilę dla siebie- póki co to mój najdłuższy przystanek- jak się okazało końcowy ale do tego jeszcze wrócę.
W Tajlandii podróżowałam ze Sławkiem H. per ‘action men’ . Kolega którego poznałam w USA około 7 lat temu; spotkaliśmy się w Bangkoku i od tamtej pory jeździliśmy razem:)  stety –niestety nasz wspólna przygoda dobiegła końca 31/10 Sławek pojechał do Bangkoku skąd miał samolot do PL.
Ko Tao w sąsiedztwie Ko Samui i Ko Phangan- full moon part; jest chyba najbardziej znana z bazy nurkowej. Jest stosunkowa małą wyspą-21km2 , spokojnie da się ją objechać w jeden dzień na skuterku.
Po 2-3 dniach pobytu tutaj stwierdziłam, że zamiast się jeszcze włączyć- chciałam się wybrać do Laosu i Wietnamu na około 20 dni, zostaję, ponurkuje i się nacieszę pogodą- w PL czeka na mnie jesień wiec nigdzie mi się nie śpieszy.


Przypłynęliśmy tu z Ko Samui – mieliśmy prowizorycznie zarezerwowane  2noce w jednym z resortów które na miejscu chcieliśmy skrócić do 1- znaleźliśmy  fają szkołę nurkową która ‘oferowała’ noclegi w cenie kursu. Niestety nie udało nam się anulować noclegu i po krótkiej rozmowie nawet zostaliśmy odmówieni noclegu bez zwrotu kosztów- moja karta został obciążona za 2 noce.
Niestety więc nasz pobyt tutaj zaczął się średnio;/  ale nie straciliśmy ducha- około 1h później byliśmy już zameldowani w Ban’s na najbliższe 6dni i zapisania na kursy-ja  pierwszej pomocy i ‘rescue’ i ‘advance’a Sławek na pierwszy stopień.
Ban’s chyba najbardziej wypasiony ośrodek w jakim się do tej pory zatrzymywaliśmy – przynajmniej tak wyglądał z zewnątrz- w pokojach można by nieco poprawić standard ale klimatyzacja i wifi było a dla niektórych to najważniejsze.
Mają własną restauracje, bar ze sceną i zespołem; bazę nurkową- ładny ośrodek. Oferują różne szkolenia jak i również po prostu opcje kilku lub 1 nurkowania – tzw. fun dive.
Następnego dnia z rana rozpoczęłam swój kurs na stopień zaawansowany. Prowadził go Jan- młody Niemiec, w grupie był jego kolega i Rebeka z Izraela(muszę przyznać, że spotykam sporo ludzi z tego kraju) około 2-3h teorii z rana a później 2 nurkowania. Najpierw był wrak – widoczność na około 2-3m – ciekawe miejsce . Bardzo się cieszyłam jak już  zanurkowałam na głębokość 30m (to był nasz cel), bo miałam problemy z uszami ale udało mi się wyrównać ciśnienie:). Tutaj Jan sprawdzał naszą koncentracje-robiliśmy dodawanie; pokazał nam co się dzieje z surowym jajkiem jeśli się je rozbije oraz dał nam, jak się później okazało pomidor żebyśmy spróbowali zgadnąć co to jest później –na takiej głębokości niektóre kolory się zatracają .
Później ‘white rock’ , powrót na ląd i wolne na wieczór.
Następnego dnia 2 kolejne nurkowania : miejscówki South-West (ćwiczyliśmy nawigacje) i Aow Leuk (nurkowałam w zespołach -tylko ja i mój ‘body dive’ ; Jan późnej sprawdzał jak nam poszło korzystanie z kompasu-czy wynurzyliśmy się w podobnym miejscu co zanurzyli; jak długo nurkowaliśmy , na jakiej głębokości i ile nam zostało powietrza-wszystko pięknie zaliczone plus widzieliśmy żółwia:) ). Wieczorem nocne nurkowanie.
Nie pałałam jakoś entuzjazmem- ostatnie nocne nurkowanie nie było dla mnie niczym szczególnym;/ Te było super- znów ‘White rock’ dobra miejscówka ze względu na bogactwo ryb i różnych korali.
Podczas tych nurkowań  widziałam wile różnych ryb (polującą barakudę), żółwi i różnobarwnych koralów. Najlepszym momentem było dla mnie jednak jak zgasiliśmy nasze latarki i zaczęliśmy się ruszać na dnie i plankton zaczął świecić ale miałam zabawę :D Jan powiedział, że miałam ‘plankton party’. Naprawdę super sprawa! 
Chciałabym się wybrać na nocne nurkowanie jeszcze raz:)  Podczas moich nurkowania tutaj, pożałowałam, że nie zdecydowałam się na kupno Go pro;/
Następnego dnia kurs czy też przypomnienie pierwszej pomocy i wolne. Miałam kontynuować  kurs ale ze względu na moje urodziny zrobiłam sobie wolne.
Urodziny spędziłam leniwie-na plaży, jedyne życzenie to kolacja w ‘High’ barze-fajna miejscówka. 

Następnego dnia wybraliśmy się ze Sławkiem na skuterkach na objazdówkę po Ko Tao. Niestety przy zjeździe z górki straciłam panowanie nad skuterkiem który się wywrócił na mnie. Mam trochę zdartą skórę ze stopy; a naprawa skuterka po wycenie to około 250zł :( wyglądało to bardziej niewinnie muszę przyznać.





W piątek 31/10 wymeldowaliśmy się z Ban’s – przeniosłam się do Nad resort- 200m dalej- mieszkam już sama i cena jest akurat. Sławek pojechał do Bangkoku i się zaczęło.
 Halloween- nie planowałam imprezowania-wybrałam się na seans „Maleficent" do jednej z lokalnych restauracji- codziennie inny film- miejsca tego typu są 2 w odległości około 150m i 250m.
W drodze powrotnej zajrzałam do baru Ban’s gdzie miałam się spotkać z kolegę z kursu. Z  Davidem i jego znajomym  bawiłam się , nie wiem do której ale zrobiliśmy rundę po knajpach, skakaliśmy przez palącą się skakankę :D wieczorami jest tu dużo pokazów z użyciem ognia/ żonglerzy ognia. Później się niestety rozłączyliśmy- cała i zdrowa około 5rano poszłam spać. Noc pełna przygód !




Zdecydowałam się na kupno biletu na 9/11 – póki co do Berlina a później busem do Poznani czy Katowic  ewentualnie bla bla car :>
Zbieram się skorzystać jeszcze możliwych atrakcji-plaża i pływanie przed wszystkim.